9/28/2017

Mała czarna

Mała czarna
Mała czarna to zdecydowanie must have w kobiecej szafie. Ja swojej nie miałam przez długi czas, ale gdy już ją znalazłam, przepadłam.

Dzisiejsza stylizacja nada się na bardzo wiele okazji. Bo idealnie sprawdzi się na randce, uroczystej kolacji, spotkaniu rodzinnym, a nawet na immatrykulacji na uczelni. Do mojej czarnej klasycznej sukienki dodałam szare szpilki, srebrną biżuterię i czarno-białą torebkę.
Jak widzicie najczęściej noszę biżuterię od bestsilver.pl. Jest bardzo prosta, delikatna i klasyczna. Mimo częstego noszenia wygląda cały czas cudownie, więc serdecznie polecam.

Wiele książek, artykułów w sieci czy gazetach głosi takie mądrości, że każda kobieta powinna mieć w szafie małą czarną. Czy się z tym zgadzam? I tak, i nie. Bo przecież nie każdej z Nas pasuje czarny, nie każda z Nas dobrze się w nim czuje.  Jeśli nie lubicie czarnego to wybierzcie inny pasujący Wam kolor, ale ważne aby sukienka była prosta, klasyczna i uniwersalna.


Mam nadzieję, że moja stylizacja przypadnie Wam do gustu oraz, że zainspiruję Was do znalezienia swojej idealnej "małej" ale nie koniecznie czarnej sukienki, która będzie pasować Wam do wielu okazji i zawsze uratuje Was z modowej opresji.

Co mam na sobie:
Sukienka - Reserved
Torebka - H&M
Buty - Centrum Chińskie
Zegarek - www.rosegal.com
Pierścionek - YES
Naszyjnik - bestsilver.pl

Buziaki!!!
Pozytywna28


9/26/2017

Wspomnienie lata z olejkami do ciała od Bielendy

Wspomnienie lata z olejkami do ciała od Bielendy
Zaczyna się jesień, robi się szaro i trochę smutno. Lato i ciepłe dni zaczynają być tylko wspomnieniem. Za chwilę ruszy sezon grzewczy, co będzie tylko kolejnym ciosem dla naszej skóry po słonecznych kąpielach. Jak temu zaradzić? Jak nie popaść w depresję i zadbać o skórę?
Myślę, że fantastycznym rozwiązaniem będę olejki do ciała w sprayu od Bielendy.

Jeśli pamiętacie jeszcze multifazowe olejki do ciała z zeszłego roku od Bielendy, w formie koktajlu odżywczego i przypadły Wam całkiem do gustu to jestem w 100%  pewna, że propozycje z tego roku rozkochają Was w sobie. Jeśli jednak tamte olejki nie do końca lubiliście, bo musieliście je mieszać, były troszkę mało treściwe, to jest szansa, że te przypadną Wam do gustu.

Olejek z zeszłego roku miałam, lubiłam i na prawdę fajnie się spisywał. Jednak to mieszanie go bywało trochę uciążliwe. Te dwie wersje totalnie rozwaliły mnie na łopatki.
Poniżej znajdziecie kilka słów o każdym z nich.

Manoi de tahiti, egzoyczny regenerujący olejek do ciała - Zapach totalnie powala na kolana. Jest delikatnie słodki, kwiatowy, ciepły i otulający. Gdy nałożę go na rozgrzane ciało po gorącej kąpieli, czuję niesamowite odprężenie, relaks, a moja skóra staje się nawilżona, zregenerowana, ukojona. Kojarzy mi się ta chwila z wizytą w SPA na masażu. Olejek jak każdy potrzebuję trochę czasu na wchłonięcie, ale efekt na ciele jest nieziemski. Rano skóra, jest przepięknie nawilżona, miękka, a wszystkie podrażnienie są widocznie złagodzone. Skóra wygląda na prawdę przepięknie.

Kokosowy karaibski odżywczy olejek do ciała - Jeśli uwielbiacie zapach oleju kokosowego, to ten produkt będzie dla Was strzałem w dziesiątkę. Nie ma tutaj mowy o ciężkim i chemicznym zapachu. Tak jak w przypadku poprzednika działanie i odczucia są takie same. Jedyna różnica jak dla mnie to nuta zapachowa. Ja się zakochałam na maksa jako fanka wszystkiego co kokosowe.

Z rzeczy czysto technicznych, olejek aplikujemy za pomocą atomizera. Moje obie wersje działają sprawnie, rozpylają idealną ilość produktu. Nie pryskają olejkiem na szerokim obszarze co mogłoby grozić bałaganem w łazience, śliskim plamom, co w efekcie mogłoby być niebezpieczne.

Tak jak już wspominałam na wstępie jestem niesamowicie zakochana w produktach, w ich zapachu i co najważniejsze w działaniu. Z przyjemnością ich używam i nadal będę używać, aby przywołać wspomnienia z wakacji za pomocą ciepłych zapachów, ale też aby zadbać o skórę by cały czas wyglądała dobrze i "czuła" się dobrze.

Używacie olejków do ciała? :* Znacie już te z Bielendy? Jeśli tak to chętnie poznam Waszą opinię na ich temat.

Buziaki :*
Pozytywna28

9/23/2017

Biały look w lekko jesiennej wersji

Biały look w lekko jesiennej wersji
Tym razem mam dla Was mój biały total look w wersji bardziej na luzie, codziennej.  Taka stylizacja idealnie sprawdzi się na spotkanie z przyjaciółmi, zakupy czy podczas dnia w szkole.
Do białej bazy dorzuciłam narzutkę khaki, czarne buty ze srebrnymi gwiazdkami i sznurówkami, w biżuterii postawiłam na mix złota ze srebrem. Dla jednych to niedopuszczalne, ale inni traktują to jako zabawę modą.

Mam nadzieję, że moja druga propozycja przypadnie Wam do gusty:*
Dajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba.

Buziaki!!!
Pozytywna28

Co mam na sobie:
Narzutka - Tally Weijl
Koszulka - Reserved
Spodnie - Centrum Chińskie
Buty - Deezee
Kolczyki - bestsilver.pl
Naszyjnik - bestsilver.pl
Zegarek - rosegal.com


9/13/2017

Jelly Mask od Bielendy - test żelowych maseczek inspirowanych azjatycką pielęgnacją

Jelly Mask od Bielendy - test żelowych maseczek inspirowanych azjatycką pielęgnacją
Niesamowita moda na azjatycką pielęgnację trwa. Nie da się ukryć, że ja też jej uległam. Przeczytałam już jedną książkę o tej tematyce, a z półki zerka na mnie kolejna. Zdecydowanie staram się wyciągać wszelkie smaczki i zmieniać swoją pielęgnację. Coraz więcej firm wprowadza do swojego asortymentu kosmetyki inspirowane tym nurtem. Najbardziej na czasie firmą kosmetyczną jest Bielenda, która wychwytuje cały czas ciekawe pomysły i wypuszcza nowe kosmetyki. Tym razem mamy nowe maseczki Jelly Mask. W ofercie znajdziemy wersję normalizująco - matującą i nawilżającą.
Jesteście ciekawe mojego pierwszego wrażenia?


Maseczki mają bardzo ciekawą żelową konsystencje, przypominają ścinającą się galaretkę lub gęsty kisiel. Bardzo łatwo się je nakłada, nic nie spływa, później też bardzo łatwo je zmyć.

HydroBooster Jelly Mask to maseczka ultra nawilżająca z jagodami acai, algami koralowymi i wodą różaną. Przeznaczona dla każdego rodzaju cery, w tym również dla wrażliwej.  Jeśli śledzicie mnie na IG i oglądacie moje InstaStories to wiecie, że ostatnio walczyłam z atakiem alergii. U mnie zawsze wygląda to tak samo, czyli zaczerwienienie, wysypka, podrażnienie. Później moja skóra zaczyna się mocno przesuszać i złuszczać. Gdy udało mi się już doprowadzić ją do etapu ostatniego zrobiłam dokładny peeling i dla ukojenia i nawilżenia nałożyłam właśnie tę maskę.
Od razu czuć ukojenie i uspokojenie skóry, jest przyjemnie wyciszona i lekko schłodzona. Relaksu dopełnia bardzo ładny zapach. A jak z działaniem? Maksa bardzo ładnie nawilżyła moją skórę, na noc nie musiałam już nakładać kremu, kolejnego dnia też nie musiałam go nakładać. Nie pojawiły się żadne podrażnienie czy reakcje alergiczne, mimo że moja skóra była bardziej podatna na tego typu zdarzenia. Zdecydowanie zakupię ją ponownie.

MattBooster Jelly Mask to maseczka normalizująco - matująca, z witaminą C, kwasem cytrynowy i olejkiem pomarańczowym. Przeznaczona głównie dla cery mieszanej i tłustej. Maseczka trafiła do mojej siostry. Była bardzo zadowolona z efektu jaki dała. Tak jak różowa wersja, ta również ma bardzo przyjemny zapach. Działała bardzo relaksująco. Skóra po niej była bardzo gładka, miękka i zmatowiona, jednak nie ma mowy tu o żadnym przesuszeniu czy ściągnięciu. Zmatowienie bez problemu utrzymało się nawet następnego dnia. Z racji tego, że maseczka w składzie ma witaminę C i kwas cytrynowy przy regularnym stosowaniu może wpływać na rozjaśnianie przebarwień. Zdecydowanie siostra sięgnie po nią ponownie, ja również na pewno przetestuję ją na własnej skórze.

Podsumowując, jeśli lubicie testować nowości to koniecznie zerknijcie na te maseczki. Ja jestem pewna, że zakupię je ponownie. Efekty mimo tylko jednokrotnego użycia były na prawdę świetne. Sam proces użycia maseczki jest niezwykle przyjemny i działa bardzo relaksująco. Bardzo obiecująco zapowiada się maseczka matująca, która może pomóc przy rozjaśnieniu blizn potrądzikowych i przebarwień. Na pewno z siostrą przetestujemy i za kilka miesięcy damy Wam znać, czy to działa.

Znacie  te maseczki? Jeśli tak, to koniecznie dajcie znać jak je oceniacie i czy u Was też się sprawdziły :* Czy inspirujecie się azjatycką pielęgnacją, wprowadzacie jakieś jej elementy do swoich codziennych rytuałów?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach (każdy z Was może napisać komentarz).

Buziaki!!!
Pozytywna28
Copyright © 2016 Okiem Pozytywnej28 , Blogger