8/10/2017

Czy przekonałam się do codziennego nakładania masła do ciała? - Bielenda Vegan friendly shea body butter karite

Czy przekonałam się do codziennego nakładania masła do ciała? - Bielenda Vegan friendly shea body butter karite
Muszę Wam zdradzić mały sekret. Powinnam go raczej ukrywać i się wstydzić, ale znamy się już dosyć długo. Prawda jest taka, że bardzo nie lubię nakładać balsamów, mleczek czy innych produktów na ciało. Nie lubię tego, że się lepię, że ubrania się do mnie przyklejają. No i chodzę taka przesuszona, podrażniona, ech...
Coś mnie tknęło w Rossmannie i postanowiłam kupić jakieś masło do ciała. Moim oczom ukazała się Bielenda z którą mamy świetną relację. Nigdy jeszcze mnie nie zawiodła, a wielokrotnie uratowała tyłek.
No to kupiłam.

Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się pisać recenzji produktu dla Was po zaledwie 4 aplikacjach, ale już wiem co sądzę o tym masełku do ciała Bielenda Vegan friendly shea body butter karite  i jestem pewna, że zdania nie zmienię.

Zacznijmy jednak od małych szczegółów typu obietnice producenta i skład produktu.
To co widzicie powyżej daje Wam do własnej analizy, a ja przechodzę do mojej opinii na temat tego masła.

Tak jak już pisałam Wam na samym wstępie nie lubię nakładać produktów do ciała, bo zazwyczaj się bardzo kleją. Ale postanowiłam zaryzykować, bo brakowało mi nawilżenia.
Na masło to skusiłam się, bo bardzo lubię Bielende, dodatkowo w Rossmannie możecie je znaleźć na promocji (11,99zł).
Oczywiście jak to ja, nie doczytałam i chwyciłam masło z myślą, że będzie kokosowe (myślałam, że ten orzech na obrazku to kokos). Zapach po otwarciu okazał się jednak równie przyjemny. Masło jest dosyć kremowe o bardzo fajnej treściwej konsystencji. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że będzie to kolejny tłusty i lepki produkt. Ale na szczęście tak nie jest.
Masełko po nałożeniu nie pozostawia tłustej i lepkiej warstwy, przepięknie się wchłania. Nie ma problemu z przyklejaniem się ubrań czy pościeli.
A jak z działaniem?
Ja jestem zachwycona. Masło to tak pozytywnie mnie zaskoczyło, że już po zaledwie 4 aplikacjach mogę Wam śmiało je polecić. Skóra jest odżywiona i widocznie nawilżona. Wygląda zdrowiej.
No a ja od dnia zakupu używam go regularnie każdego wieczoru i wydaje mi się, że to musi coś znaczyć.
Bardzo się cieszę, że skusiłam się na ten produkt i jestem pewna że zakupię kolejne opakowanie.

Piszcie w komentarzach jakie są Wasze ulubione balsamy lub masła do ciała :* A jeśli znacie
masełko do ciała od Bielendy Vegan Friendly shea body butter karite to koniecznie dajcie znać jak się u Was sprawdziło.

Buziaki!!!
Pozytywna28

8/07/2017

Bubel kosmetyczny, który pokochałam - róż Ecstasy nr. 3 od Wibo

Bubel kosmetyczny, który pokochałam - róż Ecstasy nr. 3 od Wibo

Dzisiaj ma dla Was recenzję produktu z którym miałam bardzo dziwną relację. A mianowicie od małego zachwytu, przez obojętność i traktowanie go jako bubel aż do miłości, zachwytu i określenia go jako ulubieniec lata.
Mowa będzie o różu do policzków Ecstasy od Wibo o nr. 3.



Na ten róż skusiłam się na ostatniej promocji -49% w Rossmann, a to dlatego, że jedna z Was polecała go na swoim IG. Oczywiście jak to ja, podczas zakupów pomyliłam numerki produktów i zamiast polecanego nr. 2 zakupiłam nr. 3.

Po otwarciu go kolor odrobinę mnie przeraził. Zazwyczaj jednak sięgałam po typowo różowe róże do policzków.
Ten ma bardzo nietypowy kolor, lekko pomarańczowo - czerwony, kojarzy mi się z cegłą. Koloru się lekko przestraszyłam, ale postanowiłam wypróbować.

O dziwo okazało się, że całkiem ładnie wygląda, ale w innym miejscu pojawiły się schody.
Róż jest niesamowicie na pigmentowany co powinno mnie cieszyć, ale niestety na policzkach za każdym razem robiłam sobie straszne plamy. No i już planowałam napisać post o tym, jaki ten róż jest beznadziejny i żebyście go omijały szerokim łukiem.

No ale postanowiłam jeszcze z nim powalczyć i jakoś pokombinować z aplikacją. Obecnie nakładam go tak, że lekko dotykam pędzlem różu i nadmiar delikatnie otrzepuję "wycierając" włosie o rękę. A później delikatnie nakładam pozostałości na policzki. Wtedy róż pięknie się rozciera, nie tworzą się plamy, a pigment jest taki jak trzeba. Dla mnie rewelacja.

Jedyny minus który możemy zauważyć w w produkcie to drobinki, jednak na policzkach nie zauważyłam aby pojawił się jakiś nachalny błysk czy brokat.

Podsumowując bardzo serdecznie Wam polecam ten róż, idealnie ten kolor sprawdzi się latem i jesienią gdy nasza skóra jest lekko muśnięta słońcem.
No i pamiętajcie aby nigdy nie skreślać za szybko produktów, warto je przetestować na różne sposoby.

Znacie róż Ecstasy od Wibo? Jeśli tak, to napiszcie mi w komentarzu jaki posiadacie kolorek i jaka jest Wasza opinia na jego temat :*

Buziaki!!!
Pozytywna28


8/02/2017

Summer vibes - produkty do opalania i po opalaniu Bielenda Bikini

Summer vibes - produkty do opalania i po opalaniu Bielenda Bikini
Wakacje to idealna pora na opalanie się, chociaż obecnie nawiedziły nas istne tropiki i musimy uważać na palące słońce cały czas. Ja fanką opalania się leżąc na plaży nie jestem, czasami złapię jakąś opaleniznę przypadkowo albo staram się lekko opalić nogi. 
Niestety moja skóra ramion, dekoltu i pleców nie najlepiej reaguje na słońce. Podrażnia się, pojawiają się swędzące krostki. Dlatego też wszystkie produkty z filtrem są dla mnie na wagę złota. 
W tym roku o moją skórę dba seria kosmetyków Bielenda Bikini. 
Nie będę ukrywać, że polubiłam się z wieloma kosmetykami Bielendy i często sięgam po ich produkty. 
Sezon na opalanie w pełni, na pewno jeszcze wiele z Was jest przed urlopem więc moja recenzja może Wam się przydać.

Z produktów do opalania mam kakaowe mleczko do opalania SPF30 i kakaowy olejek do opalania SPF6. Producent zapowiada, że produkty są wodoodporne i chloroodporne, zaś mleczko dodatkowo piaskoodporne. Produkty te mają chronić nas przed promieniami słonecznymi, ale dodatkowo wspomagają opalanie i poprawiają koloryt. 

Kakaowego mleczka do opalania używam na codzień na ramiona i dekolt, zachwyciło mnie na początku swoim zapachem. Słodki, ale nie jest mocno nachalny. Tego typu produkty mają to do siebie, że najczęściej są bardzo tłuste i klejące. Osobiście nie lubię tego uczucia, bo sam upał powoduje że człowiek się klei. To mleczko pozostawia bardzo przyjemną powłokę na skórze. Nie czuć lepkości, nie pozostawia tłustego filmu, ale czuć nawilżenie i miękkość skóry. Jestem oczarowana. Testowałam już produkty innych firm, jedne były mniej, drugie bardziej tłuste, ale to mleczko na chwilę obecną mogę ocenić jako mój nr. 1. Co do poprawy kolorytu ciężko mi go ocenić, bo raczej się nie opalam.

Kakaowy olejek do opalania to świetny produkt, wspomagająco opalanie, a przy tym bardzo bezpieczny. Czasami słyszymy jak kobiety przyśpieszają opaleniznę używając oleju spożywczego do opalania czy innych oliwek. Szczerze mówiąc, bałabym się. Wiem, że ten produkt pomoże podczas opalania, ale dodatkowo zapewnia mi chociaż małą ochronę przed promieniowaniem słonecznym. Olejek bardzo łatwo się nakłada, po nałożeniu nasza skóra jest bardzo miękka, szybko się wchłania, dzięki czemu nie czuć tej tłustej i klejącej powłoki. Kolejny strzał w dziesiątkę. 
Jeśli znacie podobny produkt z Ziaji, ale nie lubicie mocnego przetłuszczenia i lepkości to zdecydowanie polecam olejek z Bielendy. Uważam, że pod względem formuły jest dużo lepszy.
Porównując zapach produktów do wcześniej wspomnianej Ziaji to jest on bardziej otulający, wręcz kojarzy mi się z jakimś bardziej ekskluzywnym zapachem perfum. Ziaja jak dla mnie to bardzo słodki ulepek, przyprawiający o lekki ból głowy.

Opalanie opalaniem, ale bardzo ważna jest pielęgnacja po opalaniu. Gdy nie zadbamy o to w odpowiedni sposób, bardzo szybko pożegnamy się z naszą opalenizną. W serii Bielenda Bikini możecie znaleźć ochronny balsam po opalaniu i chłodzącą mgiełkę po opalaniu. 

Ochronny balsam po opalaniu z naturalnymi olejkami eterycznymi to idealny produkt, łagodzący i nawilżający. Jak wiemy po opalaniu skóra jest bardziej przesuszona, nawet gdy tego na pierwszy rzut oka nie widać. Warto stosować balsamy po opalaniu aby wyciszyć i nawilżyć skórę, ale też aby utrzymać opaleniznę. Balsam jest na prawdę świetny, od razu czuć ukojenie skóry, nawet gdy tylko lekko złapie na słońce. Produkt bardzo szybko się wchłania. Jedyne co może Wam przeszkadzać to dosyć specyficzny zapach. Producent piszę o zapachu trawy cytrynowej, który wieczorami ma zmniejszyć ryzyko ukąszeń. Mi osobiście kojarzy się jednak z cytrynowym lekiem na przeziębienie typu Gripex. Niestety jest on dosyć intensywny, ale znośny.

Chłodząca mgiełka po opalaniu to idealne rozwiązanie gdy trochę przesadzimy z opalaniem. To taki szybki ratunek i ukojenie. Zawarte w niej humektanty, mentol i miąższ z aloesu mają zapewnić złagodzenie wszystkich podrażnień. Już w samym opakowaniu widać, że produkt jest jakby bardziej treściwy, nie na bazie samej wody. Mgiełka ta sprawdzi się nawet do użytku w domu, gdy dają nam w kość upały. Czuć fajne chłodzenie na ciele. Zapach jest bardzo przyjemny lekko mentolowy. Skóra po jej użyciu jest miękka, jednak bardzo delikatnie lepka. Bardzo fajny produkt, który ratuje w te upały.

Jeśli szukacie produktów do opalania i po opalaniu to serdecznie Wam polecam te z Bielendy. Myślę, że ich ogromnym plusem są opakowanie, które nie zajmą dużo miejsca w torbie. 

Jeśli znacie już produkty Bielendy z serii Bikini to chętnie poznam Waszą opinię na ich temat, Dajcie znać jak się u Was sprawdziły. Jeśli jeszcze ich nie znacie to dajcie znać czy Was zainteresowały i czy skusiłybyście nie na ich zakup. 

Buziaki!!!
Pozytywna28



7/29/2017

Modowe przemyślenia - długi sweter i espadryle

Modowe przemyślenia - długi sweter i espadryle

Czy pisanie postów ze stylizacją pod względem słów ma sens? Ostatnio bardzo mocno mnie to zastanowiło. Nidy nie wiem, o czym tutaj pisać, nie wiem czy ktoś to czyta. Może same zdjęcia i lista elementów stylizacji wystarczy?
No bo czy jest sens pisać o tym co ma się na sobie, przecież to akurat widzicie. A nie napiszę posta wysokich lotów o białej koszulce, którą każda z Nas ma w swojej szafie. 

Przeszłam ogromną metamorfozę stylu, ale ostatnio znowu poczułam, że to nie jest w 100% to. Jest dobrze, ale muszę to lekko podrasować. Cała to myśl pojawiła się w głowie, gdy  odkopałam z szafy koszulkę z zeszłego roku. Nie miałam jej na sobie ani razu, w tym roku miała swój debiut. Szara koszulka na luzie z małymi naszywkami, ale przestała mi się podobać. Czułam się w niej jak gimnazjalistka, a metryka wskazuje już 23 lata. Czas dodać trochę elegancji i powagi, nadal będzie po mojemu z lekkim luzem, ale w wersji dla młodej kobiety, a nie dziewczynki. 
Dzisiejsza stylizacja wpisuję się idealnie w ten obraz w mojej głowie.

Koszulka - Cubus
Spodnie - Sinsay
Sweter - SH
Zegarek - resegal.com

Dajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba :*

Buziaki!!!
Pozytywna28



7/20/2017

Gdy brakuje czasu na słońce - Bielenda Magic Bronze 2w1 Nawilżające kremy brązujące do ciała

Gdy brakuje czasu na słońce - Bielenda Magic Bronze 2w1 Nawilżające kremy brązujące do ciała
 
Pogoda raz dopisuje, a raz nie. Dodatkowo nie zawsze mamy czas i możliwości aby na spokojnie się położyć i poopalać. Ja ostatnimi czasy nie miałam go zupełnie. Jedyne co udało mi się opalić (właściwie przypalić) to było czoło i nos. Jeśli obserwujecie mnie na IG myślę, że mieliście okazję przeczytać kilka słów o tym.
Niestety nogi pozostały blade, z jakimiś resztkami zeszłorocznej opalenizny.
Nie przeszkadzało mi to zupełnie jednak ciało muśnięte słońcem wygląda zdrowiej i ładniej.

Ucieszyłam się gdy w moje ręce wpadły nowe nawilżające kremy brązujące do ciała.
Opalenie i nawilżenie brzmi razem doskonale, więc balsam poszedł w ruch.

Na wstępie przedstawie Wam wszystkie informacje od producenta i składy produktów.

"Wyjątkowy NAWILŻAJĄCY KREM BRĄZUJĄCY do ciała, pozwalający w krótkim czasie uzyskać efekt naturalnej opalenizny, przy jednoczesnej pielęgnacji skóry. Aksamitna formuła idealnie rozprowadza się po całym ciele, pozwalając na dokładną i równomierną aplikację, co minimalizuje powstawanie smug, zacieków czy plam.
Działanie: Zawartość MASŁA KAKAOWEGO oraz WIT.E poprawia nawilżenie i odżywienie skóry, wygładza ją, nadaje miękkości i gładkości.
Efekt: Efekt opalenizny widoczny jest już po 1 aplikacji utrzymuje się nawet do kilku dni"


Kilka dni temu, zrobiłam dokładny peeling i nałożyłam balsam na nogi. Teraz przedstawię Wam kilka moich obserwacji.
1. Zapach - tutaj są małe schody. Zazwyczaj samoopalacze po prostu śmierdzą, ten pachnie bardzo słodko, niczym pierniczki. Mi zapach bardzo odpowiadał, jednak dla mojej siostry był zdecydowanie zbyt uciążliwy. Ja użyłam balsamu, a ona dostała od niego bólu głowy. Więc jeśli jesteście wrażliwe na zapach lub ktoś z Waszego otoczenia to uważajcie.
Po kilku godzinach zapach łagodnieje, ale ogólnie jest bardzo długo wyczuwalny na naszym ciele a to uważam za bardzo duży plus.
2. Aplikacja - krem po wyciśnięciu jest w kolorze białym, ale bardzo łatwo się nakłada. Nic nie spływa, nie robią się zacieki.
3. Nawilżenie - faktycznie jest i to na bardzo wysokim poziomie. Ciało jest błyszczące, jakby pokryte olejkiem.
4. Przybrązowienie - efekt opalenizny pojawia się dopiero po jakimś czasie od nałożenia, potrzebuje chwili aby zadziałać. Użyłam wersji dla cery jasnej. Efekt na skórze był przepiękny, złocisty. Nie pojawiły się żadne smugi, przybrązowienie było jednolite i równe. Drugie dnia dołożyłam odrobinę balsamu w wersji dla cery ciemniejszej i efekt był niesamowity. Przepiękny kolor, zero smug czy efektu marchewki.
5. Ścieranie - opalenizna utrzymywała się kilka dni, nie straszny był jej nawet peeling do ciała, bo schodziła bardzo równomiernie. Nie zauważyłam aby balsam brudził ubrania, ale faktycznie nie nosiłam w tym czasie białych spodni.

Nogi bez balsamu brązującego 

Nogi z balsamem brązującym dla jasnej karnacji:

Nogi z balsamem dla średniej karnacji


Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego produktu i nadal będę go używać dla przybrązowienia ciała, czy delikatnego podkręcenia opalenizny.
Od siebie serdecznie polecam, ale jeśli jesteście wrażliwe na bardzo mocne zapachy to uważajcie na niego.

Używacie czasami samoopalaczy czy czekacie na naturalne opalanie?
Jeśli znacie te balsamy to chętnie poznam Waszą opinię na ich temat, dajcie znać jak się u Was sprawdziły.

Buziaki!!!
Pozytywna28

7/18/2017

Spódnica w obstawie conversów - stylizacja codzienna w kolorach czerni i bordo

Spódnica w obstawie conversów - stylizacja codzienna w kolorach czerni i bordo
 


Mamy lato, więc to idealna pora na pokazanie nóg. Spódniczki, szorty i sukienki wyciągamy z dna szafy. Ja postanowiłam odkopać moją i wystawić nogi na słoneczko.
Dzisiejsza stylizacja jest bardzo prosta, ba może nawet nudna. Ale jakoś fanie skomponowała mi się kolorystycznie, dlatego też pokazuję Wam taki codzienny zwykły strój. W tym roku zdecydowanie zakochałam się kolorze bordowym, który moim zdaniem całkiem nieźle mi pasuje.
Więc oto mój zwykły strój utrzymany w kolorze bordowym i czarnym, okraszony szczerym uśmiechem.

Co mam na sobie:
Koszulka - Cropp
Spódniczka - River Island nelly.com
Trampki - Converse Booho Polska Instagram <klik> | Booho Facebook <klik>
Naszyjnik - bestsilver.pl <klik>

Dajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba :*
Buziaki!!!
Pozytywna28


Copyright © 2016 Okiem Pozytywnej28 , Blogger