1/11/2021

Podsumowanie roku 2020


Rok 2020 był bardzo dziwnym rokiem. Z jednej strony myśleliśmy, że będzie się ciągnął niczym 3 lata, a mam wrażenie, że trwał tyle co pstryknięcie palcami. Z jednej strony wydarzyło się bardzo dużo, z drugiej strony miałam wrażenie że działo się więcej ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie co to było takiego. 
Planów na rok 2020 miałam ogrom, ale sytuacja z pandemią mocno mi je pokrzyżowała. 

Nigdy na blogu jeszcze nie robiłam takiego podsumowania roku, ale że ten rok też nie był taki zwyczajny postanowiłam go podsumować i w pewien sposób zamknąć. Czas na nowy rok 2021, miejmy nadzieję, że będzie dla nas wszystkich bardziej łaskawy, albo że nie będzie gorszy niż ten 2020, bo przecież udało się, przetrwaliśmy. 
 
Styczeń to był miesiąc gdzie maleńkimi krokami zabraliśmy się za organizację ślubu. Jeden wyjazd w poszukiwaniu sukni ślubnej, pierwsza przymierzona sukienka i mimo braku łez i wzruszenia poczułam, że to właśnie TA. Oczywiście przymierzyłam inne modele, również takie które były moimi typami. No i mimo początkowych planów na coś bardzo delikatnego, zwiewnego wybrałam tiul i błyszczące kryształki.  
 
Styczeń to też trochę większy zakup w postaci wymarzonego MacBook Air. Dla jednych to tylko lans na jabłuszko, ale dla nas to bardzo dobry sprzęt. Po roku użytkowania wiem, że warto, szczególnie jeśli jesteś posiadaczem iPhone. Chwilę później wymieniłam mojego iPhone 6 na XS.
 
Luty mijał sobie bez większych fajerwerków, nic nie zapowiadało tego co wydarzy się na świecie. 
Marzec dla nas zaczął się nowym członkiem rodziny. To właśnie na początku marca znaleźliśmy na ulicy puchatą kulkę pełną radości i lgnącą do ludzi. Dla nas było jasne, że piesek nie może zostać na drodze. Zdjęcie i akcja w sieci w poszukiwaniu właściciela, bo przecież nie możliwe że ktoś go wyrzucił. Pojawiają się tylko chętni by dać mu nowy dom. Zapada decyzja, że mój J. zabiera go do siebie. I tak oto Punio/Roni/Romek dostaje nowy dom i kochającą rodzinę. Ludzi bez których nie wyobraża sobie swojego psiego życia. 
 
Jak już wszyscy doskonale pamiętamy marzec to też miesiąc gdzie wszystko nagle się "wali". Zaczęła się kwarantanna, siedzenie w domu. Ludzie zaczynali odkrywać w sobie ogromy kreatywności. Ja ćwiczyłam makijaże, czytałam książki. Miałam wtedy okazję wziąć udział jako gość w live organizowanym na polskim profilu marki Foreo. 
 
Na blogu wiosną pojawiły się dwa super posty gdzie komponowałam dla Was stylizacje z wykorzystaniem kilku sztuk ubrań z Sinsay. Chciałam pokazać Wam, że niewielkim kosztem możemy stworzyć fajne i modne stylizacje. Wiele z Was myślało, że to efekt współpracy z Sinsay ale niestety tak nie było. Wszystkie rzeczy kupiłam sama, ale z przyjemnością noszę je nadal. 
 
W kwietniu miałam ogromną przyjemność podjąć współpracę z marką Moodo. Wtedy na przełomie kwietnia i maja przygotowaliśmy fantastyczne zdjęcia właśnie z myślą o tej współpracy. Zaczął kwitnąć rzepak i właśnie wtedy powstało zdjęcie skechersów na jego tle, które później pojawiło się na oficjalnym profilu Skechers na Instagram. 

 
W czerwcu zapadła decyzja, że pozbywamy się mojej małej toaletki z Biedronki. Na jej miejsce stanęło biurko z Jysk. Nasze drugie takie samo biurko w pokoju. Wpasowało się idealnie. Potrzebowałam większej powierzchni na blacie. To była zdecydowanie dobra decyzja. 
 
Z tematów influencerskich na tapet po rzepaku wjechało zboże, co prawda jeszcze nie złote łany zbóż, ale zielone, przeplatane makami, chabrami i rumiankiem.
 
Uwielbiałam te zdjęcia, te spacery i powoli zbliżające się lato. Pod koniec czerwca oczywiście odbyły się moje urodziny, żadnego tortu, prezentów czy imprezy, zwykły czas spędzony z rodziną i zdjęcie z balonami. 
 
W lipcu powstały kolejne cudowne zdjęcia w ramach współpracy z Moodo. Zakochałam się w tej sukience i upewniłam się w tym, że bardzo lubię siebie w żółtym kolorze. 
 
Nareszcie nadeszło lato, a ja z uporem maniaka unikałam słońca. Bo przecież nie mogłam sobie pozwolić na niekontrolowane opalanie, które mogło brzydko wyglądać do sukni ślubnej. 
 
Zabraliśmy się za organizację tego ważnego dla nas dnia na pełnych obrotach. Zamawianie potrzebnych rzeczy, zakupy, dogadywanie wszystkiego z naszymi usługodawcami. Niby sytuacja z pandemią się delikatnie ustabilizowała, ale co chwilę pojawiają się przypadki blisko nas. Mnóstwo stresu i obaw, przez chwilę w naszych głowach pojawia się myśl o przełożeniu tego. Jednak szybko decydujemy, że idziemy na całość mimo wszystko. 
 
Piknikiem żegnamy wakacje i wtedy nadchodzi nasz miesiąc. 
 
12 września biorę ślub z najcudowniejszym mężczyzną w moim życiu, który zawsze mnie wspiera, kibicuje i dodaje skrzydeł. A Wy dowiadujecie się o wszystkim po fakcie. Z perspektywy czasu cieszę się, że taką decyzję podjęliśmy żeby nie poruszać tematu przygotowań w sieci. Ten rok był cholernie trudny dla wszystkich par planujących ślub i wesele, widziałam jak dziewczyny musiały jeszcze to wszystko przerabiać w sieci gdy wszyscy pytali czy przenoszą, czy rezygnują z tego dnia, jaka decyzja itd. 
 
Później już emocje opadły i mogliśmy już w spokoju zacząć żyć jako mąż i żona. 
A po ślubie przyszedł czas na ścięcie włosów. Podobno większość panien młodych decyduje się na taki krok. Ja nie mogłam się już doczekać.
 
Przyszła już jesień, a pandemia na nowo zamknęła nas w domach. Postanowiłam wykorzystać ten moment i zrealizować swoje marzenie sprzed lat. Odważyłam się i założyłam swój kanał na YT. Mam nadzieję, że rok 2021 będzie obfitował w publikacje i fajne filmy. 
 
Grudzień był czasem który wszyscy chcieliśmy zaczarować i na maksa wypełnić świątecznym klimatem. Mój mąż wtedy też sprawił mi cudowny prezent i spełnił kolejne małe marzenie w postaci kalendarza adwentowego. 
 
W planach miałam dla Was filmy ze świętami w tle. Klipy nagrywałam dla Was kiedy tylko mogłam, niestety nie wyrobiłam się z montażem materiałów na YT. Grudzień był bardzo ciężki pod względem pracy, dlatego też zmęczenie zmusiło mnie do zwolnienia tempa i lekkiego odpuszczenia jeśli chodzi o działanie w sieci. 
 
Jednak końcówka wynagrodziła wszystko. Nasze pierwsze wspólne święta jako mąż i żona, pierwsza wspólna choinka i czas spędzony w rodzinnym gronie. 
 
No i wiatr w żagle od męża jeśli chodzi o moje działanie w sieci, czyli zakup nowego aparatu.
 
Podsumowując, mimo wszystkich przeciwności losu i panującej pandemii mogę śmiało stwierdzić że to był dobry rok. Udało nam się zrealizować najważniejszy projekt roku 2020, czyli ślub. 
Tak oto minął mi ten szalony rok, teraz przyszedł czas na rok 2021. Jestem ciekawa jaki będzie, zaczynam go z ogromna nadzieją, pozytywnym nastawieniem i motywacją. 
 
Dajcie znać jak Wam minął poprzedni rok i jak go oceniacie. Był dla Was dobry, łaska czy chcecie o nim zapomnieć jak najszybciej? 
 
Buziaki!!!
Pozytywna28

2 komentarze:

  1. Podziwiam, że udało Ci się ten rok podsumować ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rok mega szybko zleciał. Gratuluję ślubu i wszystkiego dobrego na nowej drodze ;) to piękny czas ... Ja wciąż pamięta swój ślub i wesele jak by to było wczoraj a to już prawie 2 lata temu było . Podziwiam, że udało się Wam ten dzień zorganizować pomimo tej całej pandemii.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Okiem Pozytywnej28 , Blogger