Walka z przebarwieniami bywa ciężka i nierówna. Na rynku pojawia się coraz więcej kosmetyków które maja nas w niej wspierać. Kto z nas nie marzy o pięknej rozświetlonej skórze o jednolitym kolorze? No chyba, że o piegach wiosną i latem.
Na mojej twarzy nie ma może wielu przebarwień, ale coś się znajdzie, jakieś małe pamiątki po drobnych wypryskach. Ale jedno jest pewne, mojej skórze zdecydowanie brakuje rozświetlenia i zdrowego kolorytu. Od lat walczę z lekko zmęczoną i poszarzała skórą.
Ostatnio w moje ręce wpadły dwa produkty od Nivea z serii Cellular Luminous 630 Anti-pigmentflecken. Intensywne serum przeciw przebarwieniom oraz krem na dzień SPF50 przeciw przebarwieniom.
No i tutaj muszę przyznać, że bardzo ostrożnie podchodziłam do produktów Nivea, bo jakoś ostatnimi laty nie specjalnie było nam po drodze ze sobą. A to czego używałam kilka lat temu, raczej wyrządziło więcej złego niż dobrego.
Dałam jednak szansę tym produktom. Zacznijmy może od kilku słów o każdym produkcie z osobna.
Krem na dzień SPF 50 przeciw przebarwieniom - ostatnio moja przygoda z kremem z filtrem była bardzo średnia. Podrażnił mnie, szczypał w oczy, a skóra na niego kiepsko reagowała. Do tego więc też podchodziłam z pewną dozą niepewności. Jednak krem niesamowicie mnie zaskoczył. Jest niesamowicie przyjemny w aplikacji, świetnie się wchłania i idealnie sprawdza się pod makijaż. To ostatnio jedyny krem który mogę nosić solo na mojej skórze bez efektu ogromnego przetłuszczenia. Skóra po nałożeniu go jest gładka, miękka, nawilżona i niesamowicie świetlista. Używam go od ponad miesiąca, a nie zauważyłam żadnych wad.
Oba produkty regularnie stosuje od ponad miesiąca i szczerze mówiąc jest miłość. Nie spodziewałam się zupełnie tak fantastycznego efektu. Skóra jest pięknie nawilżona, rozświetlona, a wszelkie drobne przebarwienia zniknęły. Moja skóra przez wiele lat była lekko szara i zmęczona, bywały czasy lepsze i gorsze, ale tak pięknej i zdrowo wyglądającej skóry nie miałam chyba nigdy. Produkty co prawda nie należą do najtańszych (ok. 80-90zł za jeden produkt) ale są zdecydowanie warte każdej złotówki.
Mamy dopiero styczeń, a ja już mogę śmiało powiedzieć że mamy ulubieńców tego roku. Do tego piękne i wygodne opakowanie airless, dzięki któremu możemy zużyć produkt do ostatniej kropli.
Jestem bardzo ciekawa czy mieliście do czynienia z tymi produktami. Jeśli tak, dajcie znać w komentarzach co o nich sądzicie.
Buziaki!!!
Pozytywna28
Produkty otrzymałam w ramach Klubu Przyjaciółek NIVEA.
Nie znam tych kosmetyków. Widzę je po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuń